Ogród z widokiem na Krzywą Wieżę
Nie będzie to bardzo długi post, bo i nasza wizyta w Pizie nie była wyjątkowo długa. Podczas naszych włoskich wakacji mieszkaliśmy bardzo blisko- wystarczyła krótka wycieczka samochodem, odrobina szczęścia w poszukiwaniu parkingu i już mogliśmy zlać się z tłumami azjatyckich (głównie) turystów podążających na Plac Cudów. Ale myślę, że nie zdziwicie się, kiedy napiszę, że naszym celem wcale nie było podtrzymywanie wieży. Jak to my, znaleźliśmy ogród z bardzo ciekawą historią i tam ukryliśmy się przed wszędobylskimi selfie stickami.
Należy zacząć od tego, że jako miasto, Piza nas nie zachwyciła. Oczywiście zaliczyliśmy obowiązkową rundkę po Placu Cudów, lawirując pomiędzy zdesperowanymi turystami, z których każdy chciał podtrzymywać Krzywą Wieżę. Zakupiliśmy cudownie tandetny magnes-otwieracz w kształcie wieży właśnie. I po piętnastu minutach mieliśmy dość ludzi, krzyków i trzasku migawek. Nie za bardzo było gdzie uciec, bo poza samym placem Piza wydała się nam dość szara i nieciekawa. W odróżnieniu od innych włoskich miasteczek nie kusiła małymi restauracjami i uroczymi zaułkami. Właściwie poza jednym. Nie łatwo było go znaleźć, ale kiedy w końcu dotarliśmy spodobał się nam od razu. Tutejszy Ogród Botaniczny- zapomniany przez turystów, a z pewnością wart zobaczenia.
Początek był trudny. Kiedy już nawet nasze wifi w telefonie zaczęło się pocić z wysiłku, w końcu znaleźliśmy ukryte wejście. Ogród położony jest jakby wewnątrz podwórka, otoczony głównie budynkami i murem, a wejście wygląda jak drzwi do jednego z nich. Parę razy je minęliśmy, myśląc, że prowadzą tylko do muzeum. Ale udało się. Zapłaciliśmy za bilet i znaleźliśmy się w oazie ciszy. Co za kontrast z tłumami turystów kilkaset metrów dalej.
Ogród należy do miejscowego uniwersytetu i jest najstarszym w Europie uniwersyteckim ogrodem botanicznym. Założył go Kosma I Medyceusz i oddał pod opiekę Luci Ghini, włoskiego botanika, twórcy pierwszego zielnika ever. W obecnym miejscu znajduje się od 1591 roku i rzeczywiście widać, że jest się tu od wieków. Może to nie największy, czy najbardziej spektakularny ogród w jakim byliśmy, ale jego atmosfera jest wyjątkowa. Do dziś pełni on funkcję edukacyjną, a studenci różnych kierunków prowadzą tu badania. Stare mury, nadgryzione zębem czasu donice, odwieczne fontanny- to wszystko potęguje wrażenie autentyczności. Renesans jest na wyciągnięcie dłoni.
Ogród należy do miejscowego uniwersytetu i jest najstarszym w Europie uniwersyteckim ogrodem botanicznym. Założył go Kosma I Medyceusz i oddał pod opiekę Luci Ghini, włoskiego botanika, twórcy pierwszego zielnika ever. W obecnym miejscu znajduje się od 1591 roku i rzeczywiście widać, że jest się tu od wieków. Może to nie największy, czy najbardziej spektakularny ogród w jakim byliśmy, ale jego atmosfera jest wyjątkowa. Do dziś pełni on funkcję edukacyjną, a studenci różnych kierunków prowadzą tu badania. Stare mury, nadgryzione zębem czasu donice, odwieczne fontanny- to wszystko potęguje wrażenie autentyczności. Renesans jest na wyciągnięcie dłoni.
Pustkę na wielu stanowiskach tłumaczyliśmy sobie sezonem wakacyjnym. |
Charakterystyczne rozplanowanie- centralna fontanna i podłużne stanowiska z wydzielonymi miejscami na poszczególne rośliny. |
Ogród podzielono na kilka części, między innymi część z ziołami, szkółkę roślin czy szklarnie- między nimi jedna z najstarszych we Włoszech. Z ciekawszych okazów warto odszukać ginko bilobę i ogromną magnolię- obie posadzone w osiemnastym wieku. Albo palmę, która przyciągnęła do ogrodu samego Goethego. Znajdziemy tu też wiele roślin leczniczych czy ciekawe, egzotyczne okazy jadalne (papaja). Jest kolekcja sukulentów w nowoczesnej szklarni, która pozwala utrzymać idealne warunki do ich uprawy. Są lecznicze i jadalne rośliny z Egiptu. I ogromne bambusy, w których szumiącym cieniu można się schować z bułką (tak, bułka to stały element naszych podróży:-)).
A jaką inspirację zapamiętamy my? Po pierwsze, że zaciszny kącik można stworzyć i w centrum pełnego turystów miasta. A po drugie, że nie ma to jak posiedzieć w upalny dzień na ławeczce pod wielkim bambusem. Niewykluczone, że w ciągle zmieniającej się koncepcji naszego ogrodu znajdzie się miejsce na niego. Musimy to tylko dobrze rozkminić, bo tak egzotycznie wyglądająca roślina nie wszędzie pasuje.
Część z roślinami wodnymi i błotnymi była niewielka, ale bardzo mi się spodobała. |
Papaja i trzcina cukrowe. Jeszcze młode bo w nowej szklarni. |
Nowoczesna szklarnia z idealnymi warunkami dla sukulentów. |
A jaką inspirację zapamiętamy my? Po pierwsze, że zaciszny kącik można stworzyć i w centrum pełnego turystów miasta. A po drugie, że nie ma to jak posiedzieć w upalny dzień na ławeczce pod wielkim bambusem. Niewykluczone, że w ciągle zmieniającej się koncepcji naszego ogrodu znajdzie się miejsce na niego. Musimy to tylko dobrze rozkminić, bo tak egzotycznie wyglądająca roślina nie wszędzie pasuje.
Na te strony zajrzałam, przed napisaniem tego posta:
https://www.virtualtourist.com/travel/Europe/Italy/Tuscany/Pisa-145950/Things_To_Do-Pisa-Botanic_Garden-BR-1.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Orto_botanico_di_Pisa
https://en.wikipedia.org/wiki/Luca_Ghini
http://www.atlasobscura.com/places/botanical-garden-of-pisa
http://www.tuscanypass.com/tuscany_attractions/9052_botanical-garden.html
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń