Styczniowy (?) spacer po ogrodzie

Dziwny ten czas. Zima bez zimy. Kalendarz pokazuje środek stycznia, termometr wskazuje bardziej na końcówkę marca. Co na to nasz ogród?
Przyznam szczerze, że nie często do niego zaglądam. Pogoda jest taka, że chciałoby się zacząć coś robić- przycinać, grabić, cokolwiek. Ale przecież to wciąż styczeń- przed nami co najmniej miesiąc zimy. Czyli za wiele nie można robić- frustrujące to i wolę nie iść niż walczyć sama ze sobą. Ale dziś poszłam i znalazłam kilka ciekawostek.
Takie poletko krokusów wyrosło nam pod brzozami na nieco bardziej nasłonecznionym kawałku ziemi.
Irysy mają większe liście niż w kwietniu rok temu.

A to chrzan.
Zupełnie niezimowo wyglądający krwiściąg.

Leszczyna szaleje.
Powtarzam- styczeń...

Porzeczki też nabrały rozpędu.
Okazuje się, że mamy podziemnego rezydenta.
Jedyny w miarę zimowy widok- owoce róży pomarszczonej.
Przydał mi się ten spacer- uspokoił trochę tą patologiczną gonitwę myśli, która mnie ostatnio opanowała. Może nie jest u nas pięknie, ale sikory ćwierkają, a nad głową przeleciały mi dwie skrzeczące czaple. To było kojące jak kubek melisy.
Omnomnomnom.
 I tak sobie nawet pomyślałam- może usmażę pączki? Karnawał w końcu...

Komentarze

  1. no nie żartuj, że cebulki puściły listki?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha, i przyszła zima i posypała śniegiem...
    pozdrawiam,
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas niestety niespecjalnie posypała, za to nieźle przymroziła. Nie wiem co z tych krokusów i innych zieloności zostanie...

      Usuń

Prześlij komentarz