Gruszkowe z bakaliami czyli "Redemption Cake"


To weekendowe ciasto miało odczynić urok zakalca we wcześniejszym, sobotnim czekoladowym cieście z gruszkami. Pełna wiary we własne możliwości zakasałam rękawy i z pomocą konQbka odprawiłam gruszkowo-bakaliowe czary. Zapachy unoszące się z piekarnika szybko pozwoliły zapomnieć o porażce, a przyniosły na myśl bożonarodzeniowy klimat. Taka październikowa dawka magii.
Bo ten październik wydaje się trochę jak z bajki- temperatury w okolicach 20 stopni o tej porze roku to prawie wydarzenie pokroju spotkania jednorożca. A poranne mgły i zmieniające się powoli kolory liści tworzą cudowną, nostalgiczną atmosferę- dodającą wdzięku nawet prozaicznej drodze do pracy. I motyle. Motyle są niesamowite- zobaczcie jak sobie urzędują na naszych marcinkach. W tym roku pozwoliłam im się rozrosnąć wzdłuż całego płotu, pamiętając jak rok temu pięknie ozdabiały jesienny ogród.
 
 
Na naszych marcinkach stołowały się rusałki- admirał, ceik i pawik. Zapewniam, że to prawdzie motyle a nie przyklejone atrapy:)
Dowód, że to żywe motyle- tradycyjne dla mnie dwa ujęcia rusałki admirał
 Ale wróćmy do ciasta. Po pierwsze i najważniejsze- jeśli macie podejrzenia, że pół łyżeczki proszku do pieczenia nie podniesie ciasta zawierającego pół tabliczki czekolady, to dokładnie to się stanie. Październikowa magia- ciasto usłyszy i zamiast urosnąć, zamknie się w sobie. I wtedy nie pozostanie nic innego jak odczynić zły urok jakimś pewniakiem. Gruszkowym? Z bakaliami? Z imbirem, cynamonem i goździkami? To dobrze się składa, bo na takie właśnie znalazłam przepis na tym blogu.
Zestresowana wcześniejszą porażką zmniejszyłam trochę liczbę gruszek, żeby uniknąć potencjalnego zakalca. 

GRUSZKOWE CIASTO Z BAKALIAMI

400g gruszek
1 cytryna
230  g mąki
szczypta soli
1,5 łyżeczki sody
1 łyżeczka mielonego imbiru
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
1/3 łyżeczki mielonych goździków
130ml oleju
160g cukru
2 łyżeczki cukru wanilinowego
1 jajko
1 żółtko
60g grubo siekanych orzechów włoskich
100g rodzynek

Piekarnik nastawiamy na 180*C, kratkę umieszczamy na najniższym poziomie. Dno 20cm okrągłej formy wykładamy papierem do pieczenia (nasza forma ma 23cm i ciasto było trochę niższe niż chciałam). Cytrynę sparzamy gorącą wodą i ucieramy skórkę na tarce. Przesiewamy mąkę z sodą, solą i przyprawami. Gruszki kroimy w kostkę i skrapiamy sokiem wyciśniętym z cytryny (uwaga na pestki!). W misce mieszamy na jednolitą masę olej, cukier, cukier wanilinowy, jajko i żółtko. Dodajemy startą skórkę z cytryny. Następnie wsypujemy suche składniki, dodajemy gruszki i bakalie. Ciasto umieszczamy w formie, nie martwiąc się, że jest dość gęste i pieczemy 65 minut, do suchego dźgulca. W trakcie pieczenia inhalujemy się cudownym, korzennym aromatem, który nieodparcie przynosi na myśl grudniowe wieczory. Całkiem niegłupim pomysłem byłoby upieczenie tego ciasta na Boże Narodzenie- może wrócę do tego przepisu?
Niniejszym jestem prawie tak szybka jak Lidl i Tesco. Doszły mnie pierwsze wieści o kalendarzach adwentowych i świątecznych ciasteczkach w tych dwóch sklepach. Osobiście jeszcze nie widziałam, ale wpisuję się w tendencję. Chociaż szczerze powiedziawszy przy 20 stopniach jakoś bardziej na miejscu niż keks i pierniki wydaje mi się zauważony dziś półnagi (od góry, oczywiście:)) jogger. Cieszmy się tym słońcem póki je dają! Może jakiś weekendowy wyjazd?
Miłego wieczoru!

Komentarze