Pomysł na grzyba

Zapowiada się piękny weekend. A to oznacza, że praktycznie na każdych zajęciach słyszę, że ktoś był lub planuje być na grzybobraniu. Ci co planują się cieszą, a ci co byli zazwyczaj mają problem. Co z tych grzybów zrobić? Bo zbiera się przyjemnie, ale już obróbka taka przyjazna nie jest. W tym roku do naszego żelaznego repertuaru grzybowego dołączył nowy sos. Inspirowany pysznymi borowikami z Bergamo, jest naszą drugą wariacją na temat lombardzkiej kuchni. Pierwszą była torta rustica, którą polecam na jesienne smutki. A dzisiejsza, to adaptacja przepisu z bloga epicurious. Nasze ogrodowe grzyby, dużo wina, rozmaryn... pycha!
Jak co roku nasze chaszcze obrodziły pięknymi, zdrowymi grzybami. Część wysuszyliśmy, obowiązkowa jajecznica już była, tarta też- czas na coś nowego. Długo szukałam przepisu na sos grzybowy, który przypominałby ten zjedzony przez nas w Bergamo. Z dużymi, nie rozciapanymi kawałkami grzybów, o intensywnym aromacie i smaku. Ten przepis jest niezwykle blisko doznań kulinarnych dostępnych gdzieś na roku lombardzkiej uliczki, w budce serwującej polentę. Nie zawsze można lecieć do Włoch, ale za to można się tam teleportować kulinarnie. I to Wam polecam, bo to łatwe, przyjemne i co najważniejsze- sycące.


WŁOSKI SOS GRZYBOWY


1 szalotka
1 ząbek czosnku
oliwa do smażenia
1/2 szklanki wytrawnego białego wina
1/2 szklanki wytrawnego czerwonego wina
1/2 grzybowej kostki rosołowej (na szklankę bulionu)
1/2 wołowej kostki rosołowej (na szklankę bulionu)
500g świeżych grzybów (podgrzybków, borowików, maślaków- może być więcej) (nasze!)
pęczek świeżego rozmarynu (łyżka posiekanego) (nasz!)
czubata łyżka miękkiego masła
czubata łyżka mąki

Cebulę kroimy w kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę. Na patelni rozgrzewamy oliwę i podsmażamy cebulę i czosnek, aż ta pierwsza lekko zbrązowieje. Dolewamy oba wina i zagotowujemy. 
Przygotowujemy buliony- oczywiście najlepiej mieć własny, ale z dobrej kostki też robi robotę. Zamiast grzybowego można użyć rosołu z kurczaka. Grzyby krótko ale dokładnie płuczemy i kroimy w dość duże kawałki (nóżki też). Rozmaryn drobniutko siekamy i dodajemy go razem z bulionami i grzybami na patelnię. Dusimy grzyby, czekając aż zmiękną, a płyn zredukuje się o około połowę. 
Masło mieszamy z mąką i dodajemy do sosu. Chwilę gotujemy, dając czas mące napęcznieć i zagęścić sos. Gotowe!
Sos podaliśmy z polentą- u nas znaną pod poetycką nazwą 'mamałygi'. Polenta bardzo często występuje we Włoszech jako sycący dodatek do potraw, w roli w jakiej my używamy zazwyczaj ziemniaków. W sklepach można kupić gotowe mieszanki z przyprawami. Można ją jeść zaraz po przyrządzeniu w formie kleistej papki, albo jeszcze gorącą dać do płaskiego naczynia, mocno wygładzić i poczekać. Kiedy ostygnie kroi się ją w plastry i podsmaża albo grilluje. Zrobiłam to z pozostałą po obiedzie polentą i dodałam do resztkowej sałatki. Pycha!
Kiedy byliśmy w Bergamo trafiliśmy na małą knajpkę, która serwowała polentę z różnymi sosami na wynos. Oczywiście nas skusiła- zamówiliśmy ją z sosem z borowików. Była parująca, aromatyczna i nieziemsko sycąca. Od tego czasu chodziła za mną ta kombinacja- polentę kupiliśmy we Włoszech, ale jeśli chcecie jej spróbować to można ją przyrządzić z mąki kukurydzianej. Albo podać sos z makaronem, kluskami czy mięsem.
Bergamo to jedno z miejsc, za którym tęsknię. I mam nadzieję jeszcze nie raz tam wrócić :-)

Komentarze

  1. Pięknie to wygląda...mniam..jestem wielkim grzybosmakoszem..uwielbiam...ale grzyby we własnym ogródku to już naprawdę przesada...zazdroszczę bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-D Też się nimi nie możemy nacieszyć! Co roku mamy nadwyżkę, jakby coś zapraszamy na grzybowe żniwa :-)

      Usuń

Prześlij komentarz