Bądź jak tulipan

Mamy w ogrodzie górę ziemi. To humus zebrany spod fundamentów, przeniesiony na miejsce różanych chaszczy. Miejsce największej ogrodowej apokalipsy- rozjeżdżone koparką, zryte łychą i przewalone do góry nogami. Za jej powstanie życie oddał najładniejszy, pełny bodziszek- przegrał starcie z oponą koparki. A na szczycie tej góry wyrosła kępa tulipanów. I zakwitła. To się  nazywa siła woli! My zaciskamy zęby i próbujemy, jak ten mały cebulkowy twardziel, osiągnąć nasz cel. Tyle, że my nie chcemy wypuścić kwiatów, tylko zapuścić korzenie- we własnym domu. Zapraszam na post o zaciskaniu zębów (i pasa...)- będzie trochę wiosennych zdjęć!
Od kiedy poinformowaliśmy bank, że chcemy wybudować dom prefabrykowany minęło pół roku. Przez ten czas jakiś wesoły urzędnik grał z nami w ping ponga. Rolę piłeczki przejęły dokumenty, które mieliśmy dostarczać. Pierwsze wysłaliśmy jeszcze w 2017, po jakiś trzech tygodniach dostaliśmy informację, że potrzebują jeszcze czegoś. Spytaliśmy, czy to wszystko. Tak, teraz analityk będzie to analitykował. Po trzech tygodniach mejl- brakowało kolejnego czegoś. Wysłaliśmy. Wszystko? Wszystko! Po kolejnych paru tygodniach okazało się, że jeszcze taka jedna inna rzecz. W międzyczasie kosztorys nie zgadzał się ze standardem banku, trzeba było go tak zmienić, żeby się zgadzał. No to mówimy- dom jest prefabrykowany, to się nie będzie zgadzać. Nie ważne, to tylko na papierze. Dobra. KonQbek powoli stał się specjalistą w kwestii kosztorysów. Po dwóch tygodniach- ale kosztorys nie zgadza się z tym co robi wykonawca. Nie żebyśmy od początku tego nie mówili... Następne dwa załączniki później, biedniejsi o dodatkowy wkład własny, w końcu podpisaliśmy aneks do umowy.
Sasanki też są twarde, możemy być jak sasanki :-)
Dla naszego wykonawcy przestój jest nie na rękę- oni działają jak w zegarku, mają super zorganizowaną produkcję i zaplanowane do niej dostawy. Chcieli zacząć nas produkować w lutym- mogą to zrobić dopiero teraz, bo nie było kasy na zakupy. Bankowe opóźnienia to też dla nich koszty- w czasie i w materiałach. Dzięki temu, że pomogli nam zakładając część gotówki na zakupy, budowa będzie mogła się kontynuować w tym roku. (Nie chcę usuwać tego co napisałam, ponieważ nie od tego są blogi, żeby udawać, że myślało się coś innego w przeszłości. Jednakowoż uważam, że muszę napisać, że nasz wykonawca okazał się kompletnie inny, niż nam opowiadał i niż się to na początku wydawało i nic z tego co tu przekreśliłam nie było prawdą. Bardzo bym nie chciała, żeby ktoś przeczytał ten wpis i zdecydował na wybór tej właśnie firmy, dlatego dodaję ten komentarz). Część kwoty kombinowaliśmy sami- i ogromnie dziękujemy wszystkim, którzy nas wsparli w tej trudnej misji, bo nasze oszczędności niestety nie wystarczyły. Tuż przed długim weekendem w końcu podpisaliśmy aneks, i po jeszcze dwóch mini piłeczkach od banku, wydano dyspozycję wypłaty gotówki.
Fundament z widokiem na wiosnę.
Ostatnia piłka serwisowa od banku- podpis na kolejnym świstku oznaczała dla nas wycieczkę do wykonawcy. Dzięki temu zobaczyliśmy ich halę produkcyjną i gotowe elementy domów, zwiedziliśmy też pobliski plac budowy. Po tym, jak zrobili nasze fundamenty, wiemy (wydawało nam się) że pracują czysto, sprawnie i na wysokim poziomie (niestety nie są w stanie skończyć naszej budowy i traktują nas kompletnie bez szacunku- kłamiąc i manipulując; odsyłam Was do wpisu z lipca 2019; tak nie skończyli jeszcze...). A jednak cały dom to znacznie więcej niż sam fundament, więc zbieraliśmy szczęki z podłogi.
Gałązki z widokiem na gruszki...:-)
 
 Podsumowując- w końcu coś się ruszy. Jest nam głupio, bo bardzo podoba się nam nasz wykonawca i ich profesjonalne podejście do tematu (jeśli chcecie, obczajcie ich sobie- Frame Home) (tu niestety też czuję się zobowiązana do skreślenia, z powodów tych samych co powyżej). Czuliśmy się bardzo źle, kiedy kolejny raz okazywało się, że bank coś znów przedłużył, a my nie mamy na to wpływu.
Nasz świdośliwowy 'żywopłot' cały w kwiatach. Będziemy mieli co podjadać :-) Chociaż i tak większość obżerają ptaki.
Świdośliwa to świetny krzew owocowy, ale bardzo ekspansywny i wymaga trzymania go w ryzach. Najlepiej mieć możliwość koszenia do dookoła, żeby nie rozrastał się niekontrolowanie.
Ale dało się i to jest najważniejsze. Będziemy jak ten cholerny tulipan. Zapuścimy korzenie w naszym domku. I zaprosimy Was blogowo do nas, żebyście mogli zobaczyć co nam wyrosło!
P.S. A przy okazji wizyty u Frame Home zwiedziliśmy bardzo fajny ogród, o którym z pewnością wkrótce napiszę!
Fundament chowa się za amorfą, po lewej nasza czereśnia i wiśnie jeszcze w kwiatach. Teraz już są mini owocki.
Tak leżeć na trawie i się gapić w ukwiecone niebo...
Krwiściąg przyjął się wszędzie gdzie go przesadziliśmy. Uwielbiam jego ogórkowy aromat.
Pierwszy kwiat bzu!!! Fioletowy jeszcze leniuchuje.

Komentarze