Malinowy zawijas

 Skończył się czerwiec i skończyły się trochę szaleństwa z pracą. Wprawdzie wciąż nie mam wakacji, ale jest znacznie luźniej, co mam nadzieję będzie widać po aktywności w ogrodzie i na blogu. Z jednej strony ilość i intensywność przeżyć spowodowała, że wydaje mi się, że czerwiec trwał jakieś trzy miesiące, z drugiej nawet nie zauważyłam, kiedy truskawki ustąpiły miejsca malinom, a dni stają się znów coraz krótsze. Ten drugi fakt niespecjalnie mnie cieszy, za to pierwszy wprawił mnie w euforię. Pierwszą garść malin zerwałam z gałązki, powdychałam trochę ich cudowny aromat i pożarłam na miejscu. Na szczęście w tym roku nasze krzaczki obrodziły naprawdę ładnie, więc zostało trochę owoców na muffiny.

 
Muffiny to uniwersalnie dobra odpowiedź na pytanie "co dziś do kawy?". Robi się je błyskawicznie, zawsze wychodzą, a zależności od nastroju można je przyrządzić z czym się właściwie chce- nawet z boczkiem:)
Dzisiejsze będą z zawijasem z musu z malin i serka mascarpone. Bardzo delikatne i aromatyczne. Dawno nie używałam olejku arakowego i muszę przyznać, że jego aromat bardzo fajnie zagrał z malinami. A jakby tak dorwać prawdziwy arak... Tak czy inaczej- zapraszam wszystkich na letnie muffiny.

MUFFINY Z ZAWIJASEM Z MALIN I SERKA MASCARPONE
40 g masła
5dag serka mascarpone
10dag malin
1 łyżeczka konfitury z płatków róż
300 g mąki
150 g cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
150 ml mleka
100 ml śmietany 12% 
1 jajko
3-4 krople olejku arakowego 

Formę do muffinów wykładamy papilotkami albo natłuszczamy. Piekarnik nagrzewamy do 190*C. Masło rozpuszczamy w rondelku. Maliny miksujemy z serem i różaną konfiturą. Mascarpone jest bardzo delikatny, jeśli chcecie, żeby ser był bardziej wyczuwalny, można zamiennie użyć twarożku. W oddzielnej misce łączymy suche składniki- mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sodę i sól. W kolejnym naczyniu mieszamy na jednolitą masę mokre składniki- mleko, śmietanę i jajko. Łączymy suche z mokrym, dodajemy olejek arakowy i chwilę mieszamy. W masie powinny pozostać grudki.
Do papilotek nakładamy łyżkę ciasta, następnie łyżeczkę masy serowej i przykrywamy jeszcze łyżką ciasta, pilnując żeby za bardzo nie wypełnić formy. Można delikatnie zamieszać, żeby powstały zawijasy. Pieczemy 20-25 minut.
 A w naszym ogrodzie, poza malinami, można zebrać garść letnich owoców- porzeczek, czarnych malin i ostatnich truskawek. Akurat w sam razy, żeby posypać nimi porcję ulubionych lodów- jeśli zaglądacie na fejsbuka to już widzieliście moją poranną rozpustę. 




Zaznawałam rozpusty na tarasie, przy odgłosie ciurlającej wody w fontannie i wśród cudownych aromatów petunii i frezji.
Teodor przyszedł sprawdzić czy porządnie się relaksuję.
Takie lato uwielbiam- kiedy jest ciepło, poranki trwają w nieskończoność, ludzie są rozleniwieni i tak jakby trochę bardziej przyjaźni. Przez otwarte okna domów słychać postukiwanie naczyń, muzykę i rozmowy. A ja sobie idę powoli ulicą, z plecakiem na plecach i kapeluszem na głowie, z zakurzonymi stopami w sandałach. I gęba mi się cieszy, chociaż spaceruję po Wrocławiu a nie po jakimś klimatycznym śródziemnomorskim miasteczku. Choć mam wciąż nadzieję, że i na klimatyczne miasteczko przyjdzie pora.

Komentarze