Scones na śniadanie

To jak zaczynacie 2015? Z rozpędem, aktywnie, pełni zapału i noworocznych postanowień? Czy w piżamie, rozleniwieni, szurając kapciami po domu? W jednym i drugim przypadku przyda się dobre śniadanie. Na słodko, co u mnie jest rzadkością, ale moje świąteczne choróbsko kompletnie namieszało mi w zwyczajach jedzeniowych. W przypadku pierwszego wariantu rozpoczęcia roku, takie śniadanie pozwoli rozprawić się z nadmiarem porannej energii, a jednocześnie da jej wiele na długi dzień. Jeśli to jednak opcja druga, powiem tylko tyle- ciepła bułeczka, kubek Earl Grey'a i wcale nie trzeba przebierać szlafroka...:)
Koniec roku zdominował nasz dom jakiś dziwny bakcyl, który jednym zaserwował katar, innym kaszel, gorączkę albo ból brzucha i jednocześnie wszystkich bardzo oklapł. I tak w niedzielę stałam się zombie, żywiącym się białym pieczywem z miodem i rumiankową herbatą. W pracy ledwie kontaktowałam, po powrocie do domu zawijałam się w koce i spałam. I zero kawy od tego czasu- to straszne, ale po prostu nie mam ochoty.
Może z powodu choroby, może z braku kofeiny w obiegu, nie miałam mocy na jakieś dogłębne świętowanie Sylwestra i Nowego Roku. Jak przeczytałam na jakimś blogu "dwunasty kwietnia też jest tylko raz w roku", więc dlaczego akurat teraz mam wypijać litry alkoholu i robić postanowienia? Jeśli jednak wróżba się spełni i cały rok będzie taki jak te przełomowe dwa dni, to też dobrze. Bo nie mam nic przeciwko takiemu brakowi presji i spontaniczności:)
Dwa dni przed Sylwestrem naszło nas, żeby spróbować coś zarezerwować- niestety we wtorek hotel anulował rezerwację, bo miejsce nie było wolne- "błąd systemu". Kiedy konQbek zadzwonił omówić szczegóły, okazało się, że jest możliwość noclegu w jakimś "maleńkim pokoiku". Zdecydowaliśmy się i w środę po konQbkowej pracy wyruszyliśmy do Książa. To był super pomysł- zagraliśmy w Scrabble, poczytaliśmy książki, przeszliśmy się do zamku. Poobserwowaliśmy fajerwerki w pobliskiej dolinie i wróciliśmy do pokoju. Dawno się tak nie zrelaksowałam w Sylwestra. W Nowy Rok, wyspani i wyluzowani wracaliśmy słuchając Topu Wszech Czasów Trójki. Kolejny raz polecam Książ na totalne wyluzowanie się i chwilowe oderwanie od rzeczywistości.
A już we Wrocławiu czekała mnie miła niespodzianka. Równie nieplanowane spotkanie z dawno niewidzianymi Monią, Sławomiorem i Gaborem. I węgierskie suweniry! Czekoladki, tajemniczo znikająca papryka, czekolada z czarną porzeczką (czeka na powrót kawy:)) i- konfitura. Z tego co pamiętam to szampańsko-czekoladowo-truskawkowa:) Jak tylko położyłam swoje łapy na słoiczku wiedziałam co będzie. Klasyk nad klasyki- angielskie scones z dżemem truskawkowym i śmietanką. Przepis na stronie 331 "Ministry of Food" Jamiego.
SCONES Z RODZYNKAMI I BORÓWKĄ

60g rodzynek sułtańskich
sok z połowy pomarańczy
450g mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
120g masła
2 jajka (rozmiar L)
5-6 łyżek mleka
szczypta soli
60g borówek (mrożonych, z ogródka)
ulubiona konfitura- klasycznie truskawkowa
150ml gęstej kremówki
Piekarnik nagrzewamy do 200*C. Wyciskamy sok z pomarańczy i  wrzucamy do niego rodzynki. W dużej misce mieszamy mąkę, proszek do pieczenia i masło- do momentu aż powstanie coś przypominającego lekką kruszonkę. W drugiej misce widelcem mieszamy jajka z mlekiem. Odsączamy rodzynki i razem z szczyptą soli i borówkami dorzucamy do masy jajecznej (Jamie zamiast borówek użył kwaśnych wisienek). Łączymy suche i mokre składniki i mieszamy do otrzymania miękkiego, nieklejącego ciasta- można dodać odrobinę mleka jeśli ciasto jest zbyt suche.
Ciasto rozwałkowujemy na 2 centymetry i szklanką wycinamy 10 bułeczek- te ostatnie po prostu ulepiłam z resztek:) Można posmarować scones mlekiem- ja zapomniałam i też były rumiane. Pieczemy 12-15 minut, wyjmujemy i przestudzamy. Ja nie upiekłam dziś wszystkich- część surowych zamroziłam na gorsze czasy.
Oryginalnie scones podaje się z clotted cream. To niedostępna u nas, bardzo tłusta śmietana, otrzymywana przez podgrzewanie kremówki a następnie powolne jej studzenie i zbieranie górnej warstwy. Zamiast tego użyliśmy 30% śmietanki, lekko ubitej przez konQbka- jeśli macie dostęp do gęstej kremówki wcale nie trzeba jej ubijać. Wystarczy położyć łyżkę na posmarowanym konfiturą truskawkową sconie i wgryźć się. Tylko jak pisze Jamie: "Nie zapomnijcie o dzbanku herbaty!"

Komentarze

  1. czy zamiast rodzynek mogę dodać suszonej żurawiny? :) bo u mnie w domu tylko ja rodzynki lubię :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Tradycyjne są z rodzynkami ale nawet Jamie wprowadził innowację w postaci wisienek:) Ja kiedyś robiłam z kwiatkami bzu- wszelkie kombinacje dozwolone:)

      Usuń
  2. mmmniam :) ja również dodam żurawinę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Jak najbardziej! Myślę, że nie trzeba jej moczyć w soku pomarańczowym bo sama jest dość kwaskowa:)

      Usuń
  3. dzięki za przepis!!! akurat dostałam borówki w słoiku od mamy po świtach to wykorzystam :):) a co do poczatku nowego roku- to z planami i zapałem do filcowania,ale z gorączką u córeczki- więc narazie chorobowo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jakiś sezon na choroby jest:/ Kuruj córeczkę i filcuj na potęgę;) Jeśli chcesz dodać do ciasta dżem borówkowy to nie wiem do końca jaki będzie rezultat- może trochę za bardzo rozwodnić ciasto. Lepsze będzie coś suszonego albo właśnie mrożonego:)

      Usuń
  4. Spróbowałam :) z małą innowacją, bo okazało się, że w zamrażarce nie było już borówek, a zostały... aronie :), śmietanę uwielbiam w każdej formie, zatem dodałam śmietanę (taką jaką miałam w lodówce) i dżem jabłkowo - dyniowy "made by siostra" ;P. Było pysznie!!! Dzięki za fajny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)Super! Bardzo mi niezmiernie, że idea sconsów się szerzy. Aronia musiała świetnie pasować do tych delikatnych bułeczek! Pozdrawiam:*

      Usuń
  5. Chętnie sprawdzę wszystko osobiście ;) - i Książ i przepis :) Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojoj, to zaczynam się bać klikania! Zaglądam od razu:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz