Gdyby to mango nie było takie soczyste... i inne sałatki

Dziś będzie znów kulinarnie ponieważ nasz uratowany przed mszycą bób jest gotowy do spożycia:) Już zdecydowaliśmy, że za rok posiejemy go więcej. Tak, żeby z jednego zbioru można było ugotować sobie garnek bobu do podjadania. A tymczasem nasze zbiory to po trzy garstki za jednym razem- w sam raz, żeby zmontować letnią sałatkę.
Sałatki będą dwie.
Pierwsza to moja interpretacja sałatki zrobionej na imprezę w pracy przez jedną z koleżanek. Cudowny zestaw smaków, aromatów i struktur. Marta do swojej sałatki nie dodała bobu- my mieliśmy go akurat z ogródka, więc też skończył w sałatce. Do sałatki zrobiłam własną wersję lemoniady różanej z tego posta- bardzo udany eksperyment.
Ktoś zamawiał sałatkę?
SAŁATKA Z NIEBIESKIM SEREM PLEŚNIOWYM, MANGO, RUKOLĄ I ORZECHAMI

ćwiartka sałaty lodowej
pęczek listków rukoli
opakowanie (ok 100g) sera z niebieską pleśnią (ja miałam Castello Danish Blue)
garść grubo posiekanych orzechów włoskich
1 mango
3 garście młodego bobu
ok 50g gotowych grzanek do zupy

Na sos
1/3 szklanki oliwy z oliwek
2 łyżeczki cukru
1/3 cytryny
sól i pieprz do smaku
odrobina wody

Bób gotujemy- im młodszy tym krócej- naszemu starczyło 15 minut. Bób solimy pod koniec gotowania, nie wcześniej- żeby nie stwardniał, a po ugotowaniu polewamy zimną wodą, żeby nie stracił pięknego zielonego koloru. Jak trochę przestygnie obieramy go ze skórek. Sałatę siekamy na średniej wielkości kawałki, układamy na dużym płaskim talerzu i posypujemy listkami rukoli.  Przygotowujemy sos- do oliwy z oliwek wciskamy sok z cytryny i dodajemy pozostałe składniki, aż sos będzie nam smakował(:)). Polewamy sałaty, posypujemy drobno pokruszonym serem, orzechami i bobem. Mango obieramy i kroimy na jak najcieńsze plasterki, które układamy jako kolejną warstwę. Na sam wierzch sypiemy grzaneczki- wybrałam kupne bo są drobniejsze i nie nasiąkają tak szybko jak domowe. Sałatkę jemy starając się nabrać wszystkie warstwy na raz.
Nasza nędzna rukola
Nasz bób
A do sałatki...

BŁYSKAWICZNA RÓŻANA LEMONIADA


2 cytryny
5 łyżek brązowego cukru trzcinowego
garść płatków róży
butelka gazowanej wody mineralnej


Wodę schładzamy w lodówce. Cytryny myjemy i kroimy na duże kawałki (razem ze skórką). Wrzucamy do dzbanka, posypujemy cukrem i płatkami róż. Pałką do ciasta (chyba, że macie bardziej profesjonalny sprzęt:)) ugniatamy składniki, aż cytryny puszczą sok. Tuż przed podaniem zalewamy schłodzoną wodą mineralną.
Zakwitło pięć róż jednocześnie!
A zapach!
Do lemoniady dodałam różę pomarszczoną- portlandzka jeszcze się wtedy nie rozwinęła.
Lemoniadą dzielę się w akcji:
A dziś była kolejna mini-porcja bobu. Znów zbyt mała, żeby ją zjeść samą, dlatego zaimprowizowałam mini sałateczkę, z tego co było pod ręką:)

SAŁATKA BOBEM I JAJKIEM (na dwie porcje z malizną)
3 liście sałaty lodowej
1 jajko
3 garście bobu
1 garść gotowych grzanek do zupy

Na sos
2 łyżki śmietany (12%)
1 łyżeczka majonezu
 1/2 łyżeczki musztardy
1 mała cebulka ze szczypiorkiem

Bób przygotowujemy tak samo jak do sałatki z serem pleśniowym. Sałatę kroimy w średniej wielkości kawałki, jajko gotujemy na twardo i kroimy w kostkę. Mieszamy składniki na sos, dodajemy drobno posiekaną cebulkę ze szczypiorkiem. Mieszamy wszystkie składniki, na wierzch sypiemy grzaneczki i gotowe!
Nawet Reksio ma ochotę:)
Dziś było zupełnie sałatkowo i wegetariańsko. Ale nie usłyszałam żadnego "bue" ze strony KonQbka:)

Komentarze

  1. U mnie też bobozbiory;))) Na raz - spory garnek, w przyszłym roku będzie jeszcze więcej!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przepadam za bobem ale moze kiedys sie skusze :D

    mam pytanie co do róży, to taka zwykła róża ogrodowa czy jakas specjalna odmiana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto próbować- podobno człowiekowi smak zmienia się co kilka lat- chociaż u mnie to chyba nie działa, bo jak nie lubiłam brukselki tak dalej nie lubię:)

      A jeśli chodzi o róże to z mojego doświadczenia wynika, że najlepsza jest róża pomarszczona (rosa rugosa)- nie ma pełnych kwiatów, ale duże i bardzo aromatyczne, smaczne płatki. Dobra jest też róża demasceńska (nasza portlandzka to jeden z jej rodzajów)- ale ma mniejsze i mniej aromatyczne płatki. Jest jeszcze róża, której od zawsze szukam- stulistna, którą wiem, że się je. Jeśli chodzi o pozostałe to widziałam tyle sprzecznych teorii, że trudno mi cokolwiek powiedzieć. Myślę, że najlepiej sprawdzić swoją różę i zjeść jeden płatek z cukrem. Jak dobry to da radę:)
      Ale do tej lemoniady polecam pomarszczoną:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Sałatki wymiatają! Muszę spróbować! Bób rządzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Bób jest mistrzowski, aż szkoda, że sezon taki krótki.

      Usuń

Prześlij komentarz