Szycie jest piękne

Wierzę na słowo, bo sama szyć nie potrafię. Próbowałam i to nie raz- każdy eksperyment tylko dobitniej udowadniał, że moje przekonanie jest zgodne z prawdą. Co gorsze, szyć potrafi mój brat, więc niejednokrotnie słyszałam "No wiesz, dziewczyna i tak nic nie umie!?"- możecie sobie wyobrazić jak motywująco to na mnie działało... Dziś już się wszyscy przyzwyczaili, a ja tylko czasem tęsknie zerkam na pintrestowe projekty sukienek z niczego albo na stare maszyny do szycia. I dziś właśnie o takich maszynach chcę napisać, bo miałam okazję kilka z nich obfotografować. I to takich pięknie odnowionych przez mojego tatę i wujka.:)
Historia z maszynami w mojej rodzinie zaczęła się chyba od jakiś starych poprababciowych singerowskich nóg, z których tato zrobił stolik. Jeden, potem drugi, potem gdzieś pojawiła się maszyna i od jakiegoś czasu dłubanina i taty, i wujka sprowadza się do doprowadzania takich starych maszyn do świetności. Wszystkie maszyny, które chcę dziś pokazać działają i nadają się do szycia- choć wiadomo, trochę takich cacek szkoda:) Kiedy tato wypakowywał je z bagażnika musiałam się choć na chwilę do nich dorwać i zrobić kilka zdjęć. I tak oto dziś będzie o hobby mojego taty i wujka.
Maszyna 1
Ta maszyna podoba mi się najbardziej, ze względu na przepiękne kalkomanie. Według wyszukanych informacji była wyprodukowana przez firmę LOD (teraz Vesta) pomiędzy 1906 a 1910 rokiem. Napędzana jest korbką z ceramiczną rączką, która się sprytnie chowa.
 
Kilka detali- między innymi wrzeciono w górnym lewym rogu czy mechanizm do nawijania szpulek w dolnym lewym.
Kolejne piękne detale- poza kalkomaniami można tu zobaczyć linijkę (z podziałką calową i metryczną, a co!) wbudowaną w pieczołowicie odnowioną drewnianą podstawę maszyny.
Maszyna 2
Ta maszyna jest jeszcze nieskończona, ponieważ ma być dorobiony do niej stolik z żeliwnymi nogami i pokrywą, ale jest tak stareńka i pięknie zdobiona, że musiałam jej zrobić zdjęcia. Też jest mechaniczna, tym razem produkcji Singera, około roku 1880.
Na razie stoi na ławce, ale w przyszłości będzie miała własny stolik.
Komu by się chciało w dzisiejszych czasach tak ozdabiać przedmiot użytkowy?
I detale- znów wrzeciono po prawej.

Singer oznaczał swoim symbolem praktycznie każdą część maszyny.
Kolejne dwie maszyny są elektryczne (oczywiście sprawne;-))i w komplecie z pięknymi skrzyniami do transportu.
Maszyna 3
Kolejny Singer (model 66) z około 1920 roku, wyprodukowany w Wittenberdze. Kryje się w skrzyni zamykanej na kluczyk, bardzo dokładnie odnowionej- ma nawet oryginalne kalkomanie.
W elektrycznych maszynach najbardziej podobają mi się te lampki.
Znów każda część podpisana- na silniku numery seryjne i oznaczenia silnika.
Drugi świetny element maszyn elektrycznych to ich przód z tymi secesyjnymi zawijasami.
Maszyna 4
Ten Singer (model 44k, według numeru wyprodukowany w sierpniu 1929 roku, w Szkocji i tylko w 5000 egzemplarzy) ma mnóstwo dodatkowych gadżetów, takich jak specjalna końcówka do robienia lamówek, oryginalna olejarka i wiele innych rzeczy, których funkcja jest dla mnie tajemnicą. Tak jak poprzednią, uruchamia się ją poruszając kolanem specjalną dźwignią- wygodne kiedy obie ręce zajęte są trzymaniem materiału. Też jest w odnowionej skrzyni, na której są zamówione ze Stanów kalkomanie Singera, żeby wyglądała tak jak powinna.
Jak wszystkie pozostałe jest piękna.
Simanco było producentem wielu części Singera- na przykład elementów rączki skrzyni.

Wszystko ometkowane- krawiecki bling-bling.
Te kalkomanie też są w świetnym stanie. Wtyczka sprowadzana ze Stanów- oczywiście produkt Singera.
Olejarka i tajemnicze narzędzie do lamówek.

To pudełeczko kryje skarby ze zdjęcia tytułowego. Jest zniszczone, ale oryginalne, a w nim jest kompletny zestaw oprzyrządowania.
Jedna z maszyn wyjechała do wujka, ale jak wróci to postaram się ją też obfotografować i się podzielić. Tamta jest wyjątkowa, bo chowa się w stoliku, który może być zwykłym stolikiem na kawę. Jest jeszcze jedna starowinka, której producenta historię tato opowiedział mi przy okazji pisania tego posta. Ale tą dramatyczną opowieść z Australią i Hitlerem w tle zostawię jak to mówiła babcia "na zaś"- może jak maszyna będzie już gotowa.
Uwielbiam takie sprzęty z duszą, o których można opowiedzieć historię. Niby użytkowe, niby można na nich uszyć gacie, ale pięknie wykonane i same mogą służyć jako dekoracja. Kiedy tak patrzę na te maszyny, bardzo mi szkoda, że mam krawieckie dwie lewe ręce. Zaraz bym usiadła i walnęła jakiegoś ściega. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że tato kiedyś weźmie się za odnawianie maszyn do pisania...:)

Komentarze

  1. Piękne maszyny, a tatowe hobby wspaniałe!!! Nie polubisz mnie bardziej, ale i tak to napiszę: DZIEWCZYNO, JAK TY MOŻESZ NIE SZYĆ??? hahhaha - żartuję oczywiście :*. Ilość osób zajmujących się maszynami do szycia w waszej rodzinie i tak przekaracza przeciętną. Już czekam na kolejnego posta o maszynach, a Ty kobietko dodawaj następne przepisy, bo dzięki Tobie i Twoim wskazówkom zaczęłam COŚ piec i nawet mi to wychodzi :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mogę- gdybyś zobaczyła kilka moich "dzieł" to pokiwałabyś głową ze zrozumieniem (i litością...):-)
      A przepisów kilka czeka w kolejce, tylko maszyny mnie tak zaabsorbowały, że inne posty poszły w odstawkę. Ale obiecuję coś fajnego dyniowego już wkrótce:-*
      I tak bardzo mi niezmiernie, że moje wypocinki zachęciły Cię do pieczenia:-D

      Usuń
  2. Witam. Piękne maszyny i zdjęcia. Ja od wczoraj jestem właścicielką maszyny na korbkę Gazelle. Jest śliczna i działa. Niestety nie szyłam jeszcze na niej, bo mam kłopot z rozszyfrowaniem mechanizmu, a nie chcę jej zepsuć. Pani zdjęcia może mnie ukierunkują. Dziękuję. Szukam w sieci instrukcji lub starych schematów ale na razie bezpowrotnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj w kwestiach praktycznych nie pomogę. Jeśli żadne materiały się nie znajdą to może tato z wujkiem coś pomogą (chociaż Gazelle nie pamiętam czy odnawiali- tyle tego:-) ) Przesyłam link do ich profilu na fb- https://www.facebook.com/Renowacje-starych-maszyn-do-szycia-1686204764924635/?fref=ts Pozdrowienia i powodzenia z maszyną!

      Usuń
  3. Witam. Piękne maszyny i zdjęcia. Ja od wczoraj jestem właścicielką maszyny na korbkę Gazelle. Jest śliczna i działa. Niestety nie szyłam jeszcze na niej, bo mam kłopot z rozszyfrowaniem mechanizmu, a nie chcę jej zepsuć. Pani zdjęcia może mnie ukierunkują. Dziękuję. Szukam w sieci instrukcji lub starych schematów ale na razie bezpowrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, piękne maszyny i jestem pod wrażeniem jak wyglądają. Ja właśnie poszukuję kalkomanii do mojej starej z 1916 roku Singerki, którą planuję odnowić. Może mi Twój Tato podpowie gdzie je zdobyć albo wydrukować?
    Będę wdzięczny za podpowiedź.
    Pozdrawiam
    WaldemarKa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz- nie ogarnęłam zakładki "komentarze" i nie zauważyłam nowego wpisu. Może jeszcze się przyda odpowiedź, więc czym prędzej wyjaśniam, że do Singerów tato zamawiał kiedyś kalkomanie w Stanach, bezpośrednio od producenta. Niedostępne kalkomanie zamawia ostatnio u jakiegoś Włocha, który je drukuje. Daję kontakt do taty na fb, gdyby potrzebne było więcej informacji :-) https://www.facebook.com/Renowacje-starych-maszyn-do-szycia-1686204764924635

      Usuń
  5. Zgadzam się z Tobą w stu procentach! Umiejętność szycia jest naprawdę pożądana. Sama, uczę się dopiero tej czynności. Rozglądam się aktualnie za sklepem, w którym mogłabym zaopatrzyć się w porządne materiały. Czy wybór sklepu internetowego https://ctnbee.com/pl/druk-na-tkaninach jest dobrym rozwiązaniem, czy też nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Pytasz niewłaściwą osobę- ale może ktoś z czytających komentarze będzie w stanie stwierdzić ;-)

      Usuń

Prześlij komentarz