O tej wycieczce muszę napisać jak najszybciej, ponieważ najlepszy moment zwiedzania Kromlau zbliża się wielkimi krokami. Ogromne krzewy różaneczników zbierają siły przed wielkim występem- podczas naszej wizyty kwitły tylko pojedyncze azalie i pomniejsze krzewy. Celowo odwiedziliśmy park wcześniej- to była nasza pierwsza wizyta i chcieliśmy zobaczyć go bez tłumów. Może za rok wybierzemy się zobaczyć go w pełnym rozkwicie. Tymczasem jednak przez najbliższe dwa, trzy tygodnie szaleństwo różanecznikowe będzie trwało, więc może uda mi się któregoś z czytaczy namówić na weekendową wizytę. Bo to miejsce warte odwiedzenia- co potwierdza portal
Places to See in Your Lifetime.
Kromlau, lub Kromola to bardzo mała miejscowość z niewiele ponad 300 mieszkańcami położona w niemieckiej Saksonii. Dotrzeć tam można na kilka sposobów- my wybraliśmy samochód i spod Wrocławia droga zajęła nam trochę ponad dwie godziny. Poza tym do Kromlau kursuje lokalna kolejka wąskotorowa, tereny są też doskonałe do podróżowania rowerem, a w sezonie kwitnienia różaneczników wiele lokalnych biur organizuje wycieczki autokarowe. Dla wybierających cztery kółka przez wjazdem do miejscowości (od strony granicy) zorganizowany został duży parking (cena to 2 Euro za dzień)- w samej miejscowości miejsc parkingowych raczej nie znajdziemy. Wizyta w parku jest darmowa.
|
Typowy domek w Kromlau- malutki, ale z pięknym ogrodem zimowym. |
W parku byliśmy tak wcześnie, że nawet pan parkingowy jeszcze nie był na posterunku. Nie udało się nam zdobyć mapy, więc zwiedzaliśmy ogród patrząc na znaki. Już pierwszy z nich skierował nas do najsłynniejszego punktu- mostu Rakoczego (Rakotzbrücke). To imponująca konstrukcja z bazaltu i kamienia polnego- most tylko z nazwy, bo nie można po nim chodzić (co musiałam przypominać konQbkowi kilka razy na minutę). Mieliśmy szczęście, bo nie było jeszcze turystów i mogliśmy podziwiać to miejsce w ciszy i spokoju.
Już nad stawem można zauważyć ogromne krzewy różaneczników, które robiły wrażenie mimo, że jeszcze nie kwitły. Cały park jest obsadzony tymi roślinami, a najbardziej spektakularnym miejscem jest Wąwóz Różaneczników. Rosnące tam rododendrony są niezwykle bujne- znacznie większe niż te znane mi z
Wojsławic. Najstarsze okazy zostały zasadzone już pod koniec XIX wieku, przez ogrodnika kolejnego właściciela parku. Wzbogaciły już wtedy ciekawą kolekcję drzew. Okres kwitnienia przypada na połowę maja, wtedy też w Kromlau pojawiają się rzesze turystów.
|
Te ogromne, tropikalne zarośla to właśnie różaneczniki w Wąwozie. |
Z miejsc wartych zobaczenia w parku można wymienić jeszcze malowniczy Staw Syren, stację kolejki wąskotorowej, Staw Wielu Wysp i Krzesło Sędziego. Widać słabość założyciela do mistycznych, bazaltowych budowli, przynoszących na myśl jakiś tajemniczy pogański kult. KonQbek stwierdził, że z pewnością w odludnym Kromlau odbywały się jakieś tajemne rytuały dla arystokracji;-)
|
Znaki są tradycyjne ale również w formie takich pomalowanych kamieni. |
|
Ten buk skojarzył się nam z Weirwood z Gry o Tron. Nie byliśmy pewni czy był nad Stawem Syren, czy Staw Syren był naprzeciwko. |
|
To równie dobrze mógł być Staw Syren. |
|
Na Stawie Wielu czy Stu Wysp część różaneczników była wycięta. |
|
Ambona a może Krzesło Sędziego- nietrudno sobie wyobrazić pogański rytuał odbywający się przy tych kamieniach. |
|
Taki mieliśmy widok jedząc nasze burrito. W tle Dom Kawalera. |
Po parku spaceruje się bardzo przyjemnie, jednak jest jedno "ale". Oznaczenia, na których z braku mapy musieliśmy polegać, są bardzo swobodne. Kierunki są bardziej umowne niż precyzyjne, a niektóre z miejsc pojawiają się wręcz pod dwoma różnymi nazwami na różnych znakach (Krzesło Sędziego i Ambona). Dla zwiedzających park pierwszy raz to spore utrudnienie, bo teren jest ogromny.
Na koniec naszej wycieczki spojrzeliśmy jeszcze na niewielki pałac w Kromlau. Jest tam też ciekawy "szwajcarski" Dom Kawalera-oba wybudowane w połowie XIX wieku. Na głodnych lub spragnionych kawy, w miejscowości jest restauracja i kafejka z piękną werandą. Na nas czekały jednak jeszcze inne atrakcje Łużyc- i burrito w plecaku:-)
|
Niewielki pałac w Kromlau. |
|
Kwiaty wśród traw i pierwsze kwitnące azalie. |
|
Fazowa roślinka, której niestety nazwy nie znam. Może ktoś pomoże? |
Dla zaciekawionych linki na które spoglądałam:
Wspaniale. Nie mogę się napatrzeć. A ta tajemnicza roślinka to nic innego jak siewki buka. Buk takie ma liscienie, kolejna para listków jest już bardziej typowa. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:-) Ja też nie mogłam się napatrzeć na to wyjątkowe miejsce.
UsuńI wszystko się wyjaśniło- rzeczywiście dookoła były głównie lasy bukowe, więc nie ma się co dziwić jego siewkom. Wyglądają kosmicznie:-) Dziękuję za rozwiązanie tajemnicy:-D
pięknie
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Miłego wieczoru!
UsuńPiękne miejsce. Mostek ...aż się prosi, żeby po nim przejść ;P - rozumiem konQubka :)
OdpowiedzUsuńW sumie można Cię podejrzewać o takie niecne intencje- do dziś pamiętam historię, jak straszyłaś siostrę, masz psotnika we krwi;-)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń