Oskoła

Szklanka pełna zdrowia
Nadszedł ten magiczny moment, na który czekaliśmy od lutego (pamiętacie TEN wpis?). Możliwe, że zabraliśmy się za zbieranie soku brzozowego trochę za późno- źródła mówią nawet o 10 marca. W niektórych językach nazwa trzeciego miesiąca pochodzi wręcz od słowa brzoza (czeski 'brezen' czy ukraiński 'berezen'). Ale ilość śniegu i mrozy w marcu skutecznie nas zniechęcały, poza tym nie byliśmy pewni, czy pozyskiwanie soku w tak niskich temperaturach nie będzie szkodliwe dla drzewa. Wczoraj, po konsultacji z długoterminową prognozą pogody, stwierdziliśmy, że to najwyższy czas. Przez najbliższe dni temperatura będzie rosła i niewykluczone, że pąki na brzozie pękną bardzo szybko, a kiedy to się stanie soku nie będzie można już pobrać.
W ściąganiu soku brzozowego najważniejsza jest brzoza. My mamy to szczęście, że na naszym ogródku rośnie mini zagajnik samosiejek, które spełniają wymogi- mają więcej niż 10 lat a ich średnica to ponad 30 cm. Do pobierania soku wybraliśmy największą. Jeżeli nie macie brzozy na ogródku, możecie spytać znajomego, który ma albo udać się do lasu. Z tym może być jednak problem- według polskiego prawa nielegalne jest wydobywanie soku brzozowego w nienależącym do nas lesie. Z różnych źródeł wynika, że nie wszyscy leśnicy są restrykcyjni, ale to czy zapłacimy mandat zależy od ich dobrej woli- a mandat to 250 zł (więcej na ten temat i stosowne paragrafy w DYSKUSJI na jednym z for). Myślę, że najlepiej spytać leśników czy możemy zebrać sok- może mają np. jakieś drzewa przeznaczone do wycinki, z których można skorzystać.
Kiedy mamy już brzozę, potrzebna jest butelka i rurka. Metod zbierania soku jest wiele: można uciąć gałązkę i przytwierdzić do niej butelkę, można użyć metalową rynienkę i lejek, można też zrobić TAKĄ survivalową konstrukcję (przy okazji polecam refleksyjny artykuł na tej właśnie stronie:)). My mieliśmy butelkę po pięciolitrowej wodzie mineralnej, w zakrętce której KonQbek wywiercił otwór o średnicy rurki. Rurki mieliśmy z zestawu kupionego kiedyś w sklepie z gadżetami, ale każda zwykła czysta rurka da radę. Ręczne wiertło znaleźliśmy w warsztacie taty.
Nasz sprzęt
Na wysokości około metra KonQbek wywiercił w pniu otwór, z którego od razu zaczął wyciekać sok. W otworze umieściliśmy rurkę, połączyliśmy z butelką i w ten sposób powstała nasza konstrukcja. Była godzina 17:30.
Sok wypływa- montujemy rurkę-łączymy z resztą konstrukcji i gotowe!
 Dziś rano w butelce było około 1,5 l soku. Przelaliśmy go do szklanej butelki (konstrukcja jeszcze została) i przynieśliśmy do domu do degustacji. I? Smakuje jak woda mineralna- nie czuć w nim ani słodyczy ani kwaskowatości, o których mówią niektórzy. To, że ma dużo minerałów można poznać po specyficznym posmaku, który zostawia w ustach, taką leciutko metaliczną słodkawą suchość.
Zbierając sok, zobaczyliśmy jak tych kilka godzin słońca wpłynęło na ogródek. Rabarbar wypuszcza nowego listka, krokusy rozkwitły a w przekopanej ziemi ujawniły się kiełkujące cebulki- czym prędzej wsadziłam je porządnie do ziemi:) 
Nieśmiałe kolory wiosny
Nad naszymi głowami latały i krzyczały dwa czaplopodobne ptaki (z prostą szyją? może ktoś wie co to za ptak?). One też cieszyły się ze słońca- może będą z tego jajka?
Love is in the air?
Ponieważ trudno się dziś oprzeć wrażeniu, że idzie wiosna, nadszedł czas na wiosenną reorganizację. Powoli zaczynam dochodzić do tego jak chciałabym, żeby ten blog wyglądał. Sprawdzam możliwości bloggera, staram się ogarnąć ten temat. Nie znam się na tym kompletnie, wszystko testuję na żywym organizmie bloga. Dlatego z góry przepraszam, jeśli nagle wejdziecie tu a tu będą krzaki zamiast czcionki, albo zupełnie inny układ strony. Jeśli będziecie mieć jakiś "feedback" dotyczący moich eksperymentów to proszę piszcie. Ja obiecuję, że postaram się, żeby ten wiosenny rozgardiasz panował jak najkrócej:)

Komentarze

Prześlij komentarz