Kosiarz

 
Z dumą oświadczam, że w sobotę usłyszałam od KonQbka, że "sułwiwal utwałdził galałetę"! A to dlatego, że odbyło się wielkie koszenie ogrodu i własnoręcznie odpalałam kosiarkę spalinową model "Tornado 51" [bardzo poetycka nazwa :)]. Byłam prawie jak Śmierć- kosiarz z mojej ulubionej książki Pratchetta- brakowało mi tylko konia Pimpusia. Skoro jestem już taka twarda pewnie się nie przyznam, że miałam w niedzielę zakwasy w każdym miejscu na ciele... ale po cichutku, zamiast aktywności fizycznej, nadrobiłam zaległości blogowe.
Największą zaległością są pyszności akacjowe, które czekają na swoją premierę medialną od kiedy kwitły akacje- czyli jakieś dwa tygodnie.

Koszyk pełen słodyczy
Nasze akacje
SYROP AKACJOWY

Nic tylko dodawać do kawusi!

ok. 250 ml kwiatów akacji
ok. 250g cukru
ok. 500 ml wody

Pierwszy smakołyk to syrop. Zrobiłam go dlatego, że zerwałam dość dużo kwiatków akacji na ciasto i nie miałam czasu go upiec. Zalałam więc kwiaty wodą, dosypałam cukru i zostawiłam w garnku na noc. Następnego dnia zagotowałam go, odcedziłam i wlałam gorący do słoiczków. Proporcje były bardzo "na oko". Zrobiony tylko dlatego, że szkoda mi było zerwanych kwiatów, syrop okazał się fantastycznym dodatkiem do kawy- dwie łyżeczki wlane do cappuccino nadają mu cudowny miodowy aromat. A sam syrop to oczywiście zdrowie w płynie- szczególnie polecany na kaszel.
A z kilku gałązek kwiatowych, pewnego piątkowego wieczoru, usmażyłam tradycyjne placuszki. Był to o tyle wzniosły moment, że przepis na te placuszki został uwzględniony w projekcie "Traditional and Wild", który ma na celu "ochronę i rozpowszechnianie dziedzictwa kulturowego, a także  poprawę warunków życia bardziej wrażliwych grup ludności obszarów wiejskich Europy Środkowej" [strona projektu z przepisem]. Ja swoje placuszki rozpowszechniłam w domu i powiem szczerze, że z pewnością poprawiły nastrój pewnej wrażliwej pięcioosobowej jednostki społecznej z obszarów wiejskich.

PLACUSZKI Z KWIATAMI AKACJI



2 jajka
2 łyżeczki cukru
200g mąki
250ml mleka
jak najwięcej gałązek kwiatów akacji (my mieliśmy litrową miskę)
olej do smażenia
cukier puder do posypania

Przygotowujemy ciasto naleśnikowe mieszając jajka, cukier, mąkę i mleko. Konsystencją powinno przypominać śmietanę. Nasze ciasto było dość gęste, więc mocno oblepiło kwiatki, następnym razem zrobimy chyba trochę rzadsze, żeby placki były bardziej chrupiące. Kwiaty maczamy w cieście uważając, żeby nie urwały się z gałązek i smażymy z dwóch stron na złoto. Podajemy ciepłe, posypane cukrem pudrem. Na zimno są również smaczne- ja wzięłam kilka na drugie śniadanie na sobotnie zajęcia i też działały:)
Teraz akacje już nie kwitną. Z kwiatów na raty kwitną róże, koniczyny i wyka- część wykosiliśmy w sobotę, część postanowiliśmy zostawić wykaszając w niej jedynie ścieżki- za dużo tego wszystkiego, żeby ścinać. Poza tym taka ukwiecona trawa wygląda naprawdę ładnie,a skoro w części ogrodu nie mamy grządek, to dlaczego by nie zostawić tam łąki? Muszę przyznać, że bardzo mi się to rozwiązanie spodobało.
Ścieżka wśród wyk
Ścieżka w lasku
A to pierwsze nasze mini dary- dla brata KonQbka:) W woreczku kryje się groszek.
Mój dziadek sadząc rośliny zawsze zakopywał pieniążek, żeby dobrze rosły. Teraz my znajdujemy te pieniążki:)
 Ponieważ zaczęło się kalendarzowe lato, postanowiliśmy to uczcić świętojańskim ogniskiem. Zakupiliśmy kiełbaski, ziołowe bagietki i czereśnie [nasze szpaki zeżarły w około godziny...], rozpaliliśmy kadzidełka odstraszające komary i przynieśliśmy kocyk. Niestety rodzina, poza Bratem, zbojkotowała naszą imprezę. W kameralnym gronie siedzieliśmy sobie przy ogniu, oglądaliśmy pełnię i jedliśmy kiełbaski z ogniska. Komarów było tyle, że pomimo odstraszacza latało ich trochę przy ognisku. Plaga komarów przeszkadza mi w ogródkowaniu najbardziej- nie ma pory dnia, żeby jakiś bzyczący inkluz nie pojawił się z zasięgu słuchu. A teraz zaczęły się jeszcze gzy...
Ten okultystyczny krąg to nie gusła świętojańskie tylko odstraszacze komarów:)
Komarów jest tyle, że nawet można im robić zdjęcia...
 W niedzielę w mojej miejscowości były Dni Gminy- oznacza to koncert jakiejś Bardzo Znanej Gwiazdy ale również fajerwerki. Dlatego musiałam kończyć, bo fajerwerki uwielbiam i chciałam je zobaczyć, a nie byłam jeszcze zupełnie przygotowana do pracy. Dlaczego jestem za stara, żeby mieć wakacje?!
Impreza mnie nie urzekła tanim piwem i hitami Maryli Rodowicz w wykonaniu jakiegoś pana. Ale fajerwerki były bardzo ładne i duże. Szkoda tylko zwierzaków, które pewnie nie wiedziały co się dzieje- może stwierdziły, że to burza?

Komentarze

  1. A kwiatuszek z ostatniego posta to nic innego jak rzodkiewka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. My na części działki tez mamy łąkę (patrz - nie koszona trawa) - oczywiście to nasz świadomy wybór, WCALE niepodyktowany brakiem mocy przerobowych :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Magda, ja nie wiedziałam, że z akacji można zrobić nawet takie smakołyki! Gdzie wyszukujesz takie różności? :) U Ciebie w ogrodzie dzieją się cuda!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z cudami się zgodzę- mamy pół metra wody w niektórych miejscach ogrodu!;) A jeśli chodzi o przepisy to zazwyczaj jest tak, że coś mi tam świta, że da się jeść, więc guglam przepisy, które przypominają to co pamiętam i próbuję. Uwielbiam za to internet:)

      Usuń

Prześlij komentarz