Pora-re-ra-KSU!

Przyszedł czas długo wyczekiwanego urlopu pełną parą. Ponieważ na wzmiankę, że nigdzie raczej nie jadę, moja szefowa stwierdziła, że mogę w takim razie trochę popracować, byłam niejako zmuszona uciec:) W związku z tym obwieszczam tygodniowy bezruch.
Obiecuję, że zjem coś dobrego i postaram się zwiedzić jakiś ogród, żebym miała o czym opowiedzieć po powrocie:) Komputer zostaje w domu, żeby też mógł odsapnąć. A teraz, w ramach wczuwania się w wakacyjne klimaty kilka rzeczy, które mi kojarzą się z tym cudownym czasem.
Przede wszystkim jest kilka piosenek, które idealnie pasują do letniego czilu.
Na przykład Jason Mraz i wszystkie jego piosenki- ale w szczególności ta i jej teledysk. Aż chce się pobujać bosymi stopami w rytm gitary. No i kapelusz- mistrzostwo.
"There's no need to complicate"- czy to nie idealna wakacyjna filozofia?

Następnie troszkę bardziej wiejski klimat. Może dlatego, że mieszkam na południu Polski, ta piosenka niezmiennie do mnie przemawia. Poza tym mam słabość do koszul w kratę, pick-upów i nieogolonych facetów. Może w poprzednim wcielenie byłam "redneckiem" (w sumie teraz jestem, bo kark mam opalony jak rasowy farmer z Missisipi). Posłuchajcie tej piosenki ciepłym wieczorem, sącząc piwko prosto z butelki- o ten klimat tu chodzi:)

A to piosenka na trzymanie bosych stóp w ciepłym piasku ("hot sand on toes") i patrzenie na zachód słońca. Ale samo oglądanie teledysku wystarczy- coś czuję, że wrócę do niego w listopadzie. Usłyszałam ją parę dni temu w sklepie i użyłam mojej super zaawansowanej aplikacji w telefonie, żeby rozkminić co to. W ten sposób w mojej muzycznej przestrzeni pojawił się pan Ben Howard.
Na koniec pani, którą uwielbiam za cudowną chrypę i ekspresyjność. Widać, że Lissie zaczynała od śpiewania w knajpach- nawet studyjne wersje jej piosenek są szczere jak te śpiewane na żywo. Na koncertach ma zawsze pod ręką butelkę tequili. No i też ma koszulę w kratę:) To jest jej nowy singiel, który odtwarzam przynajmniej raz dziennie, bo melodia refrenu gra mi w głowie. A solówka na gitarze- ech... Panowie, którzy grają z Lissie, to genialni goście- jeśli macie ochotę sprawdźcie jak dają radę na żywo.
Jest jeszcze jej piosenka, w której na początku szumi wiatr na łące- czy można sobie wyobrazić coś bardziej wakacyjnego?
A teraz kilka obrazów, do których też pewnie wrócę w listopadzie, w poszukiwaniu letniego słońca:
Niestety zdjęcie nie oddaje jak pięknie kwiat wiesiołka "świeci" wieczorem
Motyl na naszej melisie

I stołówka na sadźcu u rodziców- też go posadzimy, żeby przyciągał motyle
Żabi relaks u rodziców
Koci relaks u rodziców
Drugie owocowanie malin
Brzoskwinki dojrzewają...
Czerwone śliweczki też:)
Skoro wakacyjny klimat to też pyszne żarełko
Nasze gruchy szaleją
Czarna malina
Nasza pompa, w końcu zamontowana i nawet działa:))))))))
Wyjście z "lasu"
Nasze chaszcze- tzn. łąka zielna
Widok z hamaka
Wakacyjne dzwoneczki na balkonie rodziców
Tylko czeka, aż ktoś się skusi:) Najlepiej wydane 15 złotych od kilku lat:)
Moi drodzy, trzymajcie się, nie dajcie się zapowiadanemu ochłodzeniu i wczuwajcie się w letnie klimaty- nawet jeśli ma to być tylko eksplorowanie mojego dzisiejszego posta. Starałam się, żeby jak najlepiej oddawał to bardzo mi drogie uczucie wakacyjnej beztroski. I tej beztroski wszystkim i sobie życzę. Do napisania za tydzień:)

Komentarze