Kruche z bezą
No i jesień. Wprawdzie nawet słoneczna, ale za to zimna- człowiek jakoś tak naturalnie przeprasza się ze swetrami, grzejącymi kocykami i kubkami czegoś gorącego. Dziś poszliśmy na ogródek uskutecznić prawdopodobnie ostatnie koszenie w sezonie i po szóstej zaczęło robić się ciemno. Na dodatek było niewiele ponad zero stopni- a róża wariatka ma pąki. Po powrocie do domu zasiadłam z kubkiem kakao i książką na kolanach. Kiedy się obudziłam (...), myślałam że to środek nocy a była dopiero 20:30. Takie oszukaństwa tylko jesienią.
Ponieważ ostatnie dni dały mi w kość, potrzebuję jakiegoś czasoumilacza. Na razie ograniczam się do aplikacji: dobrej, refleksyjnej muzyki, ruchu i tańca do utraty tchu, wizyt w coraz bardziej jesiennym ogrodzie, książki o rudej felczerce i cukru w najróżniejszych postaciach. Jestem otwarta na sugestie:)
Moją propozycją walki ze złą passą jest niezwykle satysfakcjonujące ciasto- proste, smaczne i efektowne. Przepis jest odwieczny- w starym zeszycie mojej mamy figuruje jako "Ciasto ze śliwkami Elki Florek". Elka Florek nie jest już dawno Florek, za to wciąż jest moją chrzestną i osobą odpowiedzialną za to ciacho.
Na ciasto
1 kostka zimnego masła lub margaryny
3 żółtka
3 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
owoce (u mnie brzoskwinie, mogą być śliwki, gruszki, jabłka itp.)
Na 'bezę'
3 białka
1/2 szklanki cukru
1 torebka cukru cynamonowego
szczypta soli
Piekarnik nastawiamy na 170*C. Dużą prostokątną blachę smarujemy tłuszczem i wysypujemy bułką tartą. Zagniatamy ciasto- można wymieszać składniki za pomocą miksera. Jeśli jest zbyt gęste można dodać śmietany. Blachę wylepiamy ciastem, na nim układamy ćwiartki brzoskwiń, lub inne owoce. Z białek i szczypty soli ubijamy pianę, stopniowo dodajemy cukier. Wykładamy na owoce, tak, żeby piana je przykryła- warstwa nie musi być gruba. Pieczemy aż beza się zrumieni (około 60 minut)- ogień nie może być za wysoki, żeby nie przypalić piany.
Jeszcze na drzewie |
Zbliżenie na bezę |
Walczymy z jesienną melancholią czy ją celebrujemy? W obu przypadkach ciasto się sprawdzi:) |
Polecam to ciasto na długie październikowe wieczory.
A jako akompaniament polecam:
-pyszną kawę (od Etno Cafe- mistrzostwo świata)
-ciepłe skarpetki
-mruczącego kocura na kolanach (u nas funkcję tę spełnia Teodor, tylko jakoś tak zazwyczaj ląduje na konQbkowej lub mojej szyi).
Normalnie jesień pełną kasztanów gębą.
Aż zamarzył mi się taki wieczór...
OdpowiedzUsuńKakao, książka, skarpety i muzykę da się załatwić już na dzisiaj!
A ciasto na pewno, bo wygląda obłędnie! :))
Pozdrawiam,
Ilona
Dziękuję:) Prawda, że jakoś tak ciągnie w te kocyki i skarpetki?:)
Usuń