Pora przeddeszczowa
Mówią, że zacznie padać. A jak zacznie, to pewnie skończy gdzieś w czerwcu. Zatem szybko- do ogródka, na krzesło, na hamak- na słońce!!! Może nawet ostatni obiad na dworze? To ja mam propozycję.
Taka cudowna jesień jak dziś powinna być refleksyjna, spokojna i cicha. Nie spędzona na układaniu najbardziej kwiecistych wiązanek w korkach. Albo na wciskaniu wszystkich możliwych przycisków w telefonie, bo operator postanowił rozłączyć mnie z siecią na pół dnia . Albo na bieganiu po sklepie za składnikami na obiad (im bardziej się spieszymy, tym bardziej one uciekają). Albo wśród kartonów z ubraniami w poszukiwaniu swetra, który mama wydała kilka lat temu.
Należałoby wziąć przykład z naszego ogródkowego sąsiada, który z ukontentowanym "aaaaaaaaah" usiadł wczoraj na leżaku i zażywał słońca. "Trzeba korzystać, póki dają" powiedział. Trudno nie przyznać mu racji.
Niestety dla mnie opcja leżak na tarasie była dziś niedostępna. Dlatego teraz panują:
-piżamowa bluzka
-oryginalna chińska herbata, którą dostałam dziś w pracy (ulung- co za aromat!)
-słuchawki na uszach i cudowne basy xx (to autentyczny masaż dźwiękiem)
-blogowanie i szukanie przepisów.
Tylko słońca już brak.
Jeśli jutro będzie, kto da się skusić na obiad na dworze? Ja raczej nie bo jutro mieszkam cały dzień w różnych biurach i znów słońce zobaczę tylko przez szybę. Ale gdybym mogła, to zjadłabym taką właśnie zupę (pomysł z niezastąpionej Kwestii Smaku).
ZUPA KREM Z PORÓW I ZIEMNIAKÓW W CIEŚCIE FRANCUSKIM
350 g ziemniaków
4 średnie pory (nasze własne!!!)
1 cebula (też nasza:))
40 g masła
800 ml wody
3 łyżki oliwy
sól
wędzony ser do posypania
opakowanie ciasta francuskiego XXL
Ziemniaki obieramy i kroimy w kostkę. Obcinamy i wyrzucamy zielone liście pora, jasną część kroimy w krążki. Cebulę kroimy w piórka. Masło rozgrzewamy w garnku i wrzucamy warzywa- podsmażamy kilka minut, aż warzywa trochę zmiękną i zaczną mocno pachnieć. Zalewamy warzywa wodą i gotujemy na małym ogniu do zmięknięcia. Solimy i dodajemy jedną łyżkę oliwy. Warzywa odsączamy i miksujemy stopniowo dodając bulion, aż otrzymamy pożądaną konsystencję. Zupa nie może być zbyt rzadka, żeby nie rozmoczyła ciasta.
Dwie żaroodporne miski smarujemy oliwą i wykładamy ciastem francuskim (u nas pół opakowania na miskę, tak żeby można było zawinąć brzegi). Wlewamy zupę do wysokości 2/3 miski, ucieramy trochę sera na wierzch i przykrywamy niedokładnie rogami ciasta. Pieczemy w piekarniku według przepisu na opakowaniu ciasta. Jemy po przestygnięciu, bo zupa zamknięta w cieście jest bardzo gorąca.
A kiedy zupa stygnie zapraszam na szybki sprint po jeszcze słonecznym ogrodzie (a sąsiad patrzy z leżaka:)).
Nasze pory sobie rosną |
Taki mini-ekosystem znaleźliśmy wśród traw. |
Faceliowy kwiatek |
Nie mogłam się oprzeć tej chryzantemie w sklepie. Stoi przed domem i konik polny też się nie mógł jej oprzeć. |
Nagietki są niezniszczalne. |
Róże już nie kwitną- mają za to pełno owoców. A ja nie mam cierpliwości, żeby je dłubać. Takie marnotrawstwo:( |
Widok na hamak coraz bardziej jesienny. |
Czekam aż nasiona igliczni wyschną- użyję ich do jesiennych dekoracji. |
Tak wygląda teraz nasze skrzyżowanie. |
Pozdrawiam wszystkich z rogu Modrzewiowej i Kwiatowej. Nie wierzmy w deszcz, może wtedy nie przyjdzie.
Wyglada cudownie ;) Musze wyprobowac Twoj przepis :) Pzdr My Simple Cuisine
OdpowiedzUsuńDziękuję i cieszę się, że zupa się spodobała:)!
UsuńAle smakowicie wygląda ta zupka. :) Cebulowa mnie kusiła do tej pory, a teraz zaczyna kusić ta!
OdpowiedzUsuńO, cebulowa to ideał na jesień!
UsuńNa pierwszy rzut oka zupa wygląda obłędnie, a na każdy kolejny jeszcze pyszniej! :)
OdpowiedzUsuńŁadna ta nasza jesień... liczę, że jeśli przyjdą deszcze, to będą minimalne.
I ten mini-ekosystem - cudo! :)
Uściski,
Ilona
Dziękuję, dziękuję za takie miłe słowa!!! Też mam nadzieję na minimalne deszcze- może być i zimno, byle świeciło słońce:)
UsuńSuper pomysł na podanie!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Pozdrawiam ze słonecznego Wrocławia:)
UsuńU mnie też właśnie zabrakło słońca, ale mam nadzieję, że jeszcze wyjdzie. A jeśli nie, to czy istnieje coś lepszego od porcji gorącej zupy w chłodne popołudnie? ;)
OdpowiedzUsuńJeśli dorzucisz do tego ciepłe skarpety to jestem skłonna powiedzieć, że nic lepszego nie istnieje:)
Usuń