Wieści z frontu
Na razie nie ruszam trawy dookoła- niech chroni przed mrozem |
Wczoraj, po raz pierwszy w tym roku, pogoda pozwoliła na to, żeby spędzić popołudnie na porządkach w ogrodzie. Po powrocie z zajęć szybko przebrałam się, wzięliśmy nasze nowe grabki, sekatory i udaliśmy się na linię frontu.
KonQbek próbował rozpalić ognisko. Ja w tak zwanym międzyczasie zajęłam
się porządkowaniem.
Wygrabiłam pod mirabelką, przycięłam jej parę pokracznych
gałązek i znalazłam pierwszy skarb- irysy. Wśród chaszczy jest kilka listków
(idzie wiosna- dowód 1.), są to przepiękne, ogromne, stare irysy, zasadzone
przez mojego dziadka. Mam nadzieję, że jak je podłechcemy, to dojdą do siebie
bo od kilku lat miały albo małe kwiaty albo nie kwitły w ogóle.
Udało mi się też sprzątnąć pod jedną z sosen i okolice
rabarbaru. I tu kolejny skarb- pierwszy rabarbarowy listek. Jeszcze bledziutki
i pomarszczony, ale już cieszy (idzie wiosna- dowód 2.).
Pierwszy brzydal:) |
Skarb trzeci (i zarazem 3. dowód na to, że idzie wiosna) to
rosnąca w kącie ogródka leszczyna- pokryta złotymi baziami.
Ostatnia rzecz, która spowodowała, że rzuciłam grabki i
chwyciłam za aparat to gęsi. Mieszkamy stosunkowo niedaleko Stawów Milickich (polecam stronę z pięknymi zdjęciami i filmikami),
dlatego co roku możemy podziwiać stada migrujących gęsi. Wczoraj nad naszym
ogrodem przeleciało około dziesięć kluczy (idzie wiosna dowód 4.).
Może słabo widać, ale gwarantuję- tam naprawdę są gęsi. Przepraszam za nędzne efekty- na tyle pozwoliła moja marna znajomość Painta... |
I chociaż ogniska nie udało się rozpalić, wróciliśmy do domu
w wielkimi bananami na twarzach- idzie wiosna!
Komentarze
Prześlij komentarz